Miesiąc: lipiec 2020

W naszych sercach

Gdy pewien chłopiec miał kłopoty w szkole, jego tata zaczął go uczyć pewnych słów, które miał recytować każdego poranka przed pójściem do szkoły: „Dziękuję Bogu za to, że mnie dziś obudził. Idę do szkoły, żeby się uczyć . . . i zostać przywódcą, którym chce mnie uczynić Bóg”. Tata miał nadzieję, że słowa te pomogą synowi pokonać nieuchronne życiowe wyzwania.

Kiedy zniknie siła

W naszej pamięci stopniowo zaciera się obraz naszej córki Melissy ze szkolnych czasów, kiedy to beztrosko grała w siatkówkę lub uśmiechała się nieśmiało podczas rodzinnych aktywności. Jej śmierć w wieku zaledwie siedemnastu lat spowodowała, że opadła na nas zasłona smutku.

Światło w ciemności

Przez naszą miejscowość przeszła silna burza, pozostawiając po sobie wilgotne powietrze i ciemne niebo. Zabrałam naszego psa na wieczorny spacer. Czułam się przygnieciona kłopotami, związanymi z naszą niedawną przeprowadzką na wieś. Sfrustrowana biegiem wydarzeń, które znacznie odbiegały od naszych nadziei i oczekiwań, zwolniłam kroku, by mój pies mógł powąchać trawę. Wsłuchiwałam się w odgłos potoku, płynącego obok naszego domu. Małe światełka robaczków świętojańskich to zapalały się, to gasły, unosząc się nad kępami dzikich kwiatów, pnących się po nabrzeżu strumyka.

Kosztowna radość

Gdy usłyszeliśmy charakterystyczną melodię, cała nasza szóstka zerwała się na równe nogi. Niektóry z nas pośpiesznie wciągnęli buty, a pozostali po prostu pognali przed siebie na bosaka. W ciągu paru sekund wszyscy pędziliśmy chodnikiem, goniąc furgonetkę z lodami. Był pierwszy ciepły dzień lata. Nie mogliśmy więc lepiej go uczcić, jak zjadając zimny, słodki deser! Do niektórych czynności nie trzeba nas wcale namawiać. Wykonujemy je bowiem z radości, a nie z obowiązku.

Ceniąc każdą chwilę

Su Dongpo (znany również jako Su Shi) był jednym z największych chińskich poetów i pisarzy. Żyjąc na wygnaniu, wpatrywał się w księżyc podczas pełni i napisał wiersz o wielkiej tęsknocie za swoim bratem: „Cieszymy się i smucimy, przychodzimy i odchodzimy, a księżyc rośnie, a potem maleje. Odkąd istnieje świat, nic nie jest doskonałe”—pisze. „Niech nasi bliscy żyją długo, oglądając wspólnie ten sam piękny widok, nawet jeśli dzieli ich tysiące mil”.

Nauka pokory

Dzień, w którym miałem wygłosić wykład w seminarium z okazji jego jubileuszu, był dla mnie najbardziej upokarzającym doświadczeniem w życiu. Podszedłem do pulpitu z notatkami w ręku i spojrzawszy na ogromny tłum, w pierwszym rzędzie zauważyłem wybitnych i szacownych profesorów odzianych w togi. Czułem, że tracę zmysły, a moje usta całkiem wyschły. Z trudem skleciłem kilka zdań, a potem zacząłem improwizować. Ponieważ pogubiłem się w moich notatkach, zacząłem gorączkowo przewracać kartki, wypełniając czas paplaniną, która wprawiła słuchaczy w zakłopotanie. Z trudem dotarłem do końca, po czym wróciłem zażenowany na swoje miejsce i wlepiłem wzrok w podłogę. Myślałem, że umrę.

Popatrz w górę!

Gdy filmowiec Wylie Overstreet pokazał na swoim teleskopie obraz księżyca, oglądający zaniemówili z wrażenia. „Gdy oglądamy tak wspaniały widok”—mówił Overstreet—„napełnia nas przeświadczenie, że istnieje coś znacznie większego od nas samych”.

Przyjazne rozstanie

Alvin wraz ze swoim przyjacielem Timem wspólnie realizowali pewien projekt. Napotkali jednak przeszkodę, ponieważ obaj mieli różne pomysły na jego realizację. Choć szanowali się nawzajem, konflikt wydawał się nieuchronny. Postanowili więc przedyskutować problem i omówić swoje propozycje z szefem. Ten zdecydował o rozdzieleniu kolegów i umieścił ich w odrębnych zespołach, co okazało się mądrym rozwiązaniem. Alvin wyciągnął z tej sytuacji pewną lekcję: bliska relacja nie zawsze oznacza wspólną pracę.

Parada różnorodności

Przez całe dziesięciolecia Londyn był jednym z najbardziej kosmopolitycznych miast na świecie. W 1933 roku dziennikarz Glyn Roberts napisał o stolicy Anglii: „Uważam, że najciekawszą rzeczą w Londynie jest różnorodność ras i języków”. Jest ona widoczna do dzisiaj ze wszystkimi swoimi zapachami, odgłosami i urokami globalnej społeczności.

Rezygnacja z korzyści

Kilku więźniów wykonywało pracę na rzecz lokalnej społeczności, zbierając śmieci na ulicy, by skrócić swój wyrok, gdy nagle ich nadzorca zasłabł i upadł na ziemię. Więźniowie, świadomi, że mają do czynienia z nagłym wypadkiem swojego przełożonego, mogli taką okazję wykorzystać w niewłaściwy sposób. Postanowili mu jednak pomóc i bez zwłoki zadzwonili jego telefonem po pomoc. Do miejsca zdarzenia dotarła policja, która była pod wrażeniem ich szybkiego działania i szczerze im podziękowała. Okazało się bowiem, że nadzorca miał poważny wylew.

Boże „głupstwo”

Pewnych rzeczy nie jesteśmy w stanie pojąć, dopóki ich nie doświadczymy. Kiedy byłam w ciąży z moim pierwszym dzieckiem, czytałam wiele książek i słuchałam dziesiątek kobiet, opowiadających swoje historie o porodzie i o tym, co dzieje się potem. Wciąż jednak nie mogłam wyobrazić sobie siebie w tej sytuacji. To, co miało się dziać z moim ciałem, wydawało się niemożliwe!

Przyjaciel w niepowodzeniach

Dwudziestego siódmego listopada 1939 roku trzej poszukiwacze skarbów wraz z ekipami filmowymi przekopali się przez asfalt w pobliżu amfiteatru Hollywood Bowl w południowej Kalifornii. Szukali skarbu składającego się ze złota, diamentów i pereł, który podobno został tam ukryty siedemdziesiąt pięć lat wcześniej.